Końca nie widać

Obecny światowy kryzys finansowy zdaje się nie mieć końca. Można zaryzykować stwierdzenie, że zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić, a nawet nauczyć z nim żyć. Analitycy, którzy stracili zaufanie nie umiejąc rozpoznać oznak zbliżającej się katastrofy, nie kwapią się do wyrażania opinii o potencjalnym końcu kryzysu. Powszechnie wiadomo, że każdy kryzys musi się kiedyś skończyć i żyjemy właśnie w taki sposób. Bierzemy go na przeczekanie. Każde gospodarstwo domowe zmuszone oszczędza. W pierwszej kolejności rezygnujemy z zakupów tak zwanych towarów luksusowych. Należą do nich na przykład samochody, biżuteria, sprzęt elektroniczny, nieruchomości, meble. W efekcie wszystkie te branże zaczynają przeżywać kryzys. Zwłaszcza rynek nieruchomości mieszkaniowych i komercyjnych jest w dużych tarapatach. Im dłużej kryzys będzie trwał tym większa liczba małych i średnich przedsiębiorstw nie przetrwa i ogłosi upadłość. Na rynku pozostaną tylko najwięksi i najsilniejsi. W ślad za tym wzrasta liczba osób pozbawionych pracy i źródła dochodu. Dane Banku Światowego wskazują rok 2014 jako ten, w którym sytuacja ulegnie poprawie i będziemy mogli powiedzieć, że zaczynamy wychodzić z kryzysu. Odrobienie jednak strat powstałych podczas wielu lat nie będzie sprawą prostą i wykonalna w krótkim okresie czasu.